środa, 20 sierpnia 2014

Syzyf była kobietą (z cyklu: czepiam się)

Jesteśmy zanurzeni w ponowoczesności po pas, po szyję, po dziurki w nosie. Kultura niepamięci powiększa swoje posiadanie, powodując błyskawiczne "zużywanie się nowości". Ale można też powiedzieć, że równie błyskawicznie zużywa się dyskurs. W kontekście literatury "kobiecej" (uwaga: pojęciowa mina!) oznacza to tyle tylko i aż, że pewna narracja osiąga swój maksymalny poziom (chciałoby się powiedzieć: punkt krytyczny), po czym stacza się niczym głaz Syzyfa. Do takich tyleż przenikliwych, co mętnych wniosków dochodzę czytając wywiad z Katarzyną Tubylewicz w Newsweeku. Autorka "Rówieśniczek", skądinąd słusznie, opowiada m.in. o nadobecności męskich bohaterów, o mało zniuansowanych i przedmiotowo kreślonych postaciach kobiecych, o problemach z dostrzeżeniem przez krytykę "książek o kobietach". A ja mam wrażenie jakiegoś dojmującego deja vu (w filmie "Matrix" był to znamienny dowód błędu systemu). Czy literatura nie przepracowała tego (inna sprawa, czy skutecznie) w latach dziewięćdziesiątych? Czy lata dziewięćdziesiąte z ich książkowym dorobkiem i dyskusjami są dzisiaj jakimś realnym kapitałem, z którego można korzystać, o którym należałoby pamiętać? Wtedy przecież nastąpił boom prozatorski kobiet (faceci uciekli w poezję), o kształcie polskiej literatury w znaczniej mierze decydowały: Ozyryszyn, Tokarczuk, Gretkowska, Filipiak, Goerke, Saramonowicz, Tulli. Wtedy też pojawiały się pierwsze, założycielskie teksty Płakwicz, Walczewskiej, Limanowskiej, Rosner. Pamiętam dokładnie, jak Jerzy Sosnowski próbował zneutralizować ładunek emancypacyjny tamtej prozy, stwierdzając, że "każdy był małą dziewczynką", ale nadział się na ripostę Kingi Dunin, że owszem, on mógł sobie być, ale li tylko "małym chłopcem". Słowa Dunin podkreślały indywidualne, kobiece doświadczenie oraz przechwytywanie języka. 
Odnoszę wrażenie, że literatura popularna rozgrzesza nas (i samą siebie) z grzechu niepamięci. Chyba że Tubylewicz sugeruje coś innego: oto dzisiaj, dwadzieścia lat po "Absolutnej amnezji" wkracza do literatury popularnej duch emancypacji i zaczyna coraz skuteczniej podważać "stereotypowe i konserwatywne obrazy kobiet".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam, to jest miejsce na wyrażenie Twojej opinii. (Drobna uwaga: hejting, trolling obrażający język i ludzi nie będzie publikowany.)