Gorąco solidaryzuję się z Ukraińcami, życzę im wolności. Są pozostawieni sami sobie z pragnieniem niepodległego kraju wobec imperialnych rojeń sąsiada. Ale też nie wiem, co począć z Rosjanami, których znam i spotykam w swoim mieście.
Nie dalej, jak wczoraj spacerowałem (Gombrowiczem) po alei lipowej, gdy wtem zza Łukoilu wylazł Rosjanin. Przystanęliśmy i spojrzeliśmy sobie oko w oko. Jego rosyjskość zaskoczyła do tego stopnia mą polskość - ten moment, w którym spojrzenia nasze się spotkały był tak napięty - że stropiłem się jako Polak, to jest w moim narodowym gatunku. Uczucie dziwnie i bodaj po raz pierwszy przeze mnie doznane - ten grymas polski wobec Rosjanina. Pozwoliłem, żeby on spojrzał na mnie i zobaczył mnie - to nas zrównało - wskutek tego stałem się także Rosjaninem - ale dziwnym, powiedziałbym nawet, niedozwolonym. Poszedłem dalej, podejmując przerwany spacer, ale poczułem się nieswojo... w rosyjskości, która osaczała mnie zewsząd...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam, to jest miejsce na wyrażenie Twojej opinii. (Drobna uwaga: hejting, trolling obrażający język i ludzi nie będzie publikowany.)