Sama fabuła przypomina senny majak, w którym banał i stereotyp sięgają wyżyn niepokojącej i na wskroś przejmującej fantasmagorii. Oto w chińsko-tajsko-wietnamskiej restauracji, w ciasnej, klaustrofobicznej przestrzeni pracuje pięciu Azjatów. Jednego boli ząb, który za chwilę zostanie wyrwany i wyląduje w zupie niemieckiej stewardessy, by odbyć podróż przez lęki, niepokoje i zduszone perwersje nieszczęśnie sytych Europejczyków. Schimmelpfennig nie opowiada historii linearnie, rozmywa tożsamość bohaterów - tu mężczyźni są kobietami, kobiety - mężczyznami. To świat miękkich tożsamości. Starzy ludzie teatralizują swój związek na modłę pary nastolatków, którym zdarzyła się wpadka. Pewne małżeństwo dochodzi do kresu swego związku, a na piętrze, nad restauracją pojawia się złowrogi, groteskowy Hans rodem z Fritzlowskiego koszmaru, który poczyna sobie z młodziutką Azjatką. Jeśli dodać jeszcze pozornie od czapy bajkę z La Fontaine'a o Mrówce i Świerszczu, wykorzystywanym seksualnie przez inne mrówki mamy pełen obraz teatralnej pulpy - bliskiej Lynchowi i Tarantino.
Iwo Vedral popełnił przedstawienie na wskroś sylwiczne, dyndające na groteskowej linie Formy. Dla ułatwienia można go nazwać "postdramatycznym". Można też, a nawet trzeba się w nim zatracić, zagubić. Tu nie ma tzw. "międzyludzkich relacji", "psychologizacji" postaci, oddających coś, co łatwo nazywa się uniwersalizacją ludzkiego losu. Są zgrzyty, pęknięcia, kontrapunkty i jest jednocześnie niesłychana energia, przypominająca sceniczny rollercoaster. Jest coś, od czego konserwatywnie szyty teatr ucieka - nieoczywistość, gra w ciemno kompletnie nieznaczonymi kartami i perwersyjna sztuczność, od której kulturalnie wyrobionym widzom pękają garnitury i garsonki. Co ciekawe, Vedralowi udała się rzecz kongenialna (duże słowo, a co!): im sztuczniej, tym bardziej, po ludzku przejmująco. Widz kręci z niedowierzaniem głową, a jednocześnie czuje, że w tym szaleństwie jest metoda. Niech nikogo nie zmyli upiorna blaga nielinearnych scen - "Złoty Smok" mówi o bardzo ważnych sprawach, wywracając na opak całe to nasze uporządkowane, choć w gruncie rzeczy nihilistyczne myślenie o świecie i ludziach. Jakby Vedral w obscenicznie otwarty sposób kusił: sprawdzam! Kim tak naprawdę jesteś w chwilach totalnej rozpaczy, bądź też w chwilach totalnej bezkarności, jak wyglądasz ze swoimi demonami, gdy nikt nie widzi, gdy upadlasz siebie i innych w poszukiwaniu bliskości, która okazuje się patologią, pustką, szaleństwem.
Powtórzę, jestem strasznie ciekaw reakcji publiczności. Ciekawość wiąże się z pytaniem, czy jest miejsce na taki teatr w Olsztynie. Dotychczas miałem wrażenie, że tworząc poważny teatr, robimy sobie tak naprawdę mieszczańskie żarty. Vedral czyni coś odwrotnego: robi sobie żarty, a wychodzi z tego śmiertelna groza istnienia. Po pokazie kolaudacyjnym widzowie podzielili się na dwa skrajne obozy: zniesmaczonych/zdezorientowanych i zachwyconych/pogubionych (nie chwaląc się, należałem do tej drugiej grupy).
A tak poza polonistyczną hermeneutyką o "Złotym Smoku" według Vedrala można powiedzieć jedno: jest jak impreza, po której budzisz się i niewiele pamiętasz, ale wiesz, że się działo. Zobaczyć Grzegorza Gromka w sukience i z gitarą? Jarosława Borodziuka w złotej marynarze jako Azjatę? Joannę Fertacz w roli Mrówki, Dominika Jakubczaka jako Świerszcza w kusym podkoszulku i Małgorzatę Rydzyńską jako pijanego frustrata-męża?... Bezcenne.
Tutaj trailer spektaklu:
Jestem zachwycona! :-))) To był kawał dobrego, prawdziwego teatru! :-)
OdpowiedzUsuńGenialny spektakl. Dziękuję za tę zajawkę, dzięki niej poszłam, zobaczyłam i uwierzyłam.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za te sygnały zwrotne. One są bardzo potrzebne spektaklowi.
OdpowiedzUsuńŚwietne! Chcę to zobaczyć jeszcze raz!
OdpowiedzUsuńMnie się też bardzo podobało, a najbardziej Pan Borodziuk
OdpowiedzUsuńByłam już dwa razy, po Nowym Roku wyciągam przyjaciółkę, dla której będzie to pierwszy raz, dla mnie trzeci. Ale nie ma możliwości żeby mi się znudził :)
OdpowiedzUsuńDla osób, które były już na "Złotym smoku" i chciałyby go jeszcze raz zobaczyć, Scena Margines przygotowała konkurs z promocyjnymi cenami biletów. Zapraszam na fejsbuka Marginesu.
OdpowiedzUsuń